Po ciężkim boju, jaki toczył
każdego dnia, wspinając się na szczyt kariery, Bill Kaulitz, słynny w całej
Europie, a nawet świecie model, wreszcie mógł pozwolić sobie na długo oczekiwany
urlop. Pragnął spędzić trochę czasu z dala od zepsutego świata mody; gdzieś,
gdzie mógł się wyciszyć i wypocząć, w spokoju pomyśleć o swoim życiu, dać
ponieść się emocjom i nieco zaszaleć. Postanowił wyjechać za miasto, gdzie w
pięknej okolicy znajdował się mały domek, który niedawno kupił. Bill miał 20 lat,
jego kariera w branży modelingowej zaczęła się wraz z ukończeniem siedemnastego
roku życia. Od zawsze wyglądał na kogoś, kto znakomicie nadawałby się do tego
fachu - odpowiednia osoba na odpowiednim miejscu, jak zwykli mawiać szefowie
jego agencji. Wysoki, szczupły, o nie banalnej urodzie. Jego czekoladowe
tęczówki działały hipnotyzująco, a wyraźne kości policzkowe podkreślały męskie
rysy twarzy. Jako mały chłopiec, marzył o tym, by kiedyś zostać projektantem.
Potrafił z kawałka materiału, stworzyć dla siebie bardzo ciekawe, czasem nawet
kontrowersyjne stroje. Uwielbiał być oryginalny, tym samym - zwracał na siebie
uwagę innych ludzi i choć czasem mogło się to wydawać męczące, lubił to. Ludzie
nie szczędzili mu słów krytyki, można było go kochać lub nienawidzić. Był
bezczelnym, a zarazem wrażliwym indywidualistą. To właśnie Bill - czasami
doskwierała mu samotność, prawdziwych przyjaciół miał niewielu. Był
homoseksualistą, ale bardzo dobrze to ukrywał. Wiedział, że w jego sytuacji,
rozgłos w tej kwestii, nie był wskazany. Bill miesiąc wcześniej zakończył swój,
trwający prawie pół roku, związek z liderem grupy rockowej. Obaj doszli do
wniosku, że na dalszą metę nie ma to sensu. Travis coraz częściej wyjeżdżał w
trasy koncertowe, a Bill musiał wywiązywać się z kontraktów w agencji, biorąc
udział w pokazach mody organizowanych głównie w Europie. Rozstali się w
przyjaznej atmosferze, do niedawna utrzymując kontakt. Travisowi brakowało byłego
chłopaka; jeszcze nieraz po rozłące wysyłał modelowi wiadomości, w których
prosił go, by ten spędził z nim noc. Bill zawsze się zgadzał, z Travisem było
mu naprawdę dobrze. Obaj wiedzieli czego każdy z nich oczekuje, czego
najbardziej pragnie. Doskonale wiedzieli jak sprawiać sobie przyjemność. Dla
Billa był to niewątpliwie jeden z najlepszych związków, biorąc pod uwagę seks,
a miał on ich całkiem sporo.
***
Czarnowłosy dwudziestolatek
odpalił papierosa, zaciągając się nim mocno i spojrzał w przednią szybę. Droga,
którą zmierzał, była mało ruchliwa, otaczały ją jedynie drzewa. W jednej z
bocznych uliczek ujrzał samochód – jeden z najnowszych modeli mercedesa, nad
którego otwartą maską, nachylał się całkiem dobrze zbudowany mężczyzna,
majsterkując w jego wnętrzu. Bill, jednym gwałtownym ruchem, skręcił w stronę
nieznajomego i po chwili zgasił silnik swojego samochodu, śmiało otwierając
drzwi. Wąskie, granatowe spodnie, opinały jego długie, szczupłe nogi. Zrobił
krok w kierunku mężczyzny, lustrując go uważnie swoim ciekawskim wzrokiem.
Nieznajomy ubrany był w biały, bawełniany podkoszulek, szerokie spodnie, które
ledwo trzymały mu się na pośladkach i sportowe buty. W prawej, tylnej kieszeni
jego szerokich jeansów, tkwiła szmatka, w którą teraz wycierał swoje brudne od
smaru dłonie. Miał dość długie, czarne dredy, związane w kucyk. Bill nie był w
stanie dostrzec jego twarzy, gdyż mężczyzna odwrócony był do niego tyłem.
Niczym nieskrępowany Kaulitz, zaczął rozmowę:
- Może mógłbym w czymś pomóc? - po
tym pytaniu, nieznajomy odwrócił głowę i spojrzał na chłopaka, odkładając w tym
samym momencie brudną szmatkę.
- Jeśli masz jakieś pojęcie o
motoryzacji to bardzo chętnie skorzystam z twojej pomocy. - odrzekł mężczyzna.
Bill mógł teraz uważniej przyjrzeć się nowo poznanemu człowiekowi. W jego dolnej wardze, ułożonej w lekkim uśmiechu, zdążył dostrzec srebrny kolczyk, który połyskiwał, odbijając promienie słoneczne. Ciemnobrązowe tęczówki, które od razu przykuły uwagę Czarnowłosego, wpatrywały się w niemal identyczne kolorem oczy. Ów mężczyzna, zdecydowanie odpowiadał gustowi modela.
- Myślę, że mam wystarczające pojęcie w tej dziedzinie. Co się stało? – zaczął, podchodząc bliżej nieznajomego i przeniósł wzrok na otwartą maskę samochodu. Nieznajomy odsunął się na niewielką odległość, by zrobić chłopakowi trochę miejsca. Przez chwilę tłumaczył mu co stało się z autem, a Bill w tym czasie ze skupieniem dokręcał coś przy silniku. Gdy skończył, wziął do ręki szmatkę, wycierając w nią dłonie i spojrzał na mężczyznę.
- Spróbuj teraz odpalić silnik. Jak na moje oko, teraz powinno już wszystko działać. Dredziarz uśmiechnął się do Billa i wsiadł za kierownicę, jednak pomimo kilku prób, nie udało mu się odpalić silnika.
- Szlag by to wziął! A zapewniałeś, że będzie działać. - powiedział nieznajomy z irytacją w głosie i uderzył pięścią w kierownicę. Bill tylko pokręcił głową i wzruszył bezradnie ramionami.
- Próbowałem. Skoro moje starania nie pomogły, pozostaje ci teraz tylko oddać auto do mechanika. - Kaulitz podszedł do drzwi, przy których siedział mężczyzna, na co tamten tylko cicho westchnął i wyjął ze schowka swój telefon, wybierając numer pomocy drogowej. Ta, zjawiła się w miarę szybko, ładując auto mężczyzny na lawetę. Kąciki ust Billa mimowolnie podniosły się ku górze, kiedy widział niezadowoloną minę swojego towarzysza, który obserwował jak jego auto odjeżdża w stronę miasta.
- Dasz się podwieźć? W ramach rekompensaty za to, że nie potrafiłem naprawić ci auta. - powiedział z uśmiechem Bill i spojrzał na niego uważnym wzrokiem.
- No chyba innego wyjścia nie mam. Jesteś jedyną osobą, która zatrzymała się i chciała pomóc. Tom jestem. - chłopak uważnie przyjrzał się Kaulitzowi i wyciągnął do niego dłoń.
Bill mógł teraz uważniej przyjrzeć się nowo poznanemu człowiekowi. W jego dolnej wardze, ułożonej w lekkim uśmiechu, zdążył dostrzec srebrny kolczyk, który połyskiwał, odbijając promienie słoneczne. Ciemnobrązowe tęczówki, które od razu przykuły uwagę Czarnowłosego, wpatrywały się w niemal identyczne kolorem oczy. Ów mężczyzna, zdecydowanie odpowiadał gustowi modela.
- Myślę, że mam wystarczające pojęcie w tej dziedzinie. Co się stało? – zaczął, podchodząc bliżej nieznajomego i przeniósł wzrok na otwartą maskę samochodu. Nieznajomy odsunął się na niewielką odległość, by zrobić chłopakowi trochę miejsca. Przez chwilę tłumaczył mu co stało się z autem, a Bill w tym czasie ze skupieniem dokręcał coś przy silniku. Gdy skończył, wziął do ręki szmatkę, wycierając w nią dłonie i spojrzał na mężczyznę.
- Spróbuj teraz odpalić silnik. Jak na moje oko, teraz powinno już wszystko działać. Dredziarz uśmiechnął się do Billa i wsiadł za kierownicę, jednak pomimo kilku prób, nie udało mu się odpalić silnika.
- Szlag by to wziął! A zapewniałeś, że będzie działać. - powiedział nieznajomy z irytacją w głosie i uderzył pięścią w kierownicę. Bill tylko pokręcił głową i wzruszył bezradnie ramionami.
- Próbowałem. Skoro moje starania nie pomogły, pozostaje ci teraz tylko oddać auto do mechanika. - Kaulitz podszedł do drzwi, przy których siedział mężczyzna, na co tamten tylko cicho westchnął i wyjął ze schowka swój telefon, wybierając numer pomocy drogowej. Ta, zjawiła się w miarę szybko, ładując auto mężczyzny na lawetę. Kąciki ust Billa mimowolnie podniosły się ku górze, kiedy widział niezadowoloną minę swojego towarzysza, który obserwował jak jego auto odjeżdża w stronę miasta.
- Dasz się podwieźć? W ramach rekompensaty za to, że nie potrafiłem naprawić ci auta. - powiedział z uśmiechem Bill i spojrzał na niego uważnym wzrokiem.
- No chyba innego wyjścia nie mam. Jesteś jedyną osobą, która zatrzymała się i chciała pomóc. Tom jestem. - chłopak uważnie przyjrzał się Kaulitzowi i wyciągnął do niego dłoń.
- Bill. Zapraszam do mojego auta.
- w geście przywitania uścisnął jego dłoń i po chwili obaj wsiedli do samochodu
Kaulitza. Bill kątem oka obserwował Toma, który od pierwszej chwili wywarł na
nim ogromne wrażenie. Jego mięśnie opinała biała podkoszulka, w którą był
ubrany, a na ramieniu widoczny był ślad smaru, co Bill zdążył zauważyć dopiero
teraz. Tom zaś w skupieniu patrzył przed siebie, wyglądając na
zamyślonego.
- Będziesz miał coś przeciw, jeśli
zaproszę cię do siebie na drinka? Niedaleko mam domek nad jeziorem i właśnie
wybierałem się w tamtym kierunku. - rzekł Bill, zmysłowo i powoli przesuwając
językiem po swojej dolnej, pełniejszej wardze, nie odrywając wzroku od ulicy.
- Jeśli nie jesteś jakimś seryjnym
mordercą, to nie odmówię. Jestem wykończony, wracam z pracy, jeszcze to auto...
- odrzekł Tom, zerkając kątem oka na Billa i kręcąc przy tym bezradnie głową.
Tamten w odpowiedzi zaśmiał się tylko i zapewniał, że nie jest mordercą i można
mu ufać.
Po niedługim czasie samochód Billa
zaparkował na podjeździe do garażu. Obaj mężczyźni niemal równocześnie wysiedli
z samochodu i przekroczyli próg domku, który w środku okazał się być dość
skromny, co nie odbierało mu ani trochę jego uroku, a wręcz przeciwnie –
stwarzało wrażenie niesamowicie przytulnego. Tom rozejrzał się wokół siebie, zdejmując
swoje buty i zostawiając je przy drewnianej szafce w przedpokoju. Kaulitz udał się
przodem do salonu, kręcąc przy tym biodrami, co przez wszystkie pokazy, weszło
mu w nawyk. Dredziarz spojrzał na niego i zlustrował uważnie jego tyły. Jedyne
co przeszło mu teraz przez myśl, to fakt, że Bill był bardzo zgrabny. Nie
wahając się ani chwili, poszedł za nim do salonu i jeszcze raz rozejrzał się po
wnętrzu.
- Fajnie tu. Kiedy kupiłeś ten
domek? - rzekł Tom, rzucając Kaulitzowi spojrzenie, podczas gdy tamten wyjął ze
szklanego barku butelkę Martini i dwie szklanki.
- Już jakiś czas temu. To moja jedyna odskocznia od życia w wielkim mieście. - odpowiedział mu model i ustawił na stole dwie szklanki, do których wlał alkohol. Tom usiadł na jasnej, skórzanej kanapie i uśmiechnął się lekko, zerkając na chłopaka.
- Wiem o czym mówisz. Dobrze czasem mieć jakieś miejsce, do którego w każdej chwili można uciec, odpocząć, zrelaksować się. - mówiąc to, Tom ujął w dłoń szklankę, którą podał mu Bill i podniósł lekko w górę na znak niemego toastu. Obaj napełnili usta sporymi łykami trunku, wypijając w krótkim czasie całą zawartość szklanki. Mijały minuty, gdy popijali już którąś z kolei szklankę Martini i rozmawiali na różne tematy. Konwersacje, które prowadzili, dotyczyły głównie wiadomości, obejmujących ich codzienne zajęcia. Wysoki chłopak zdążył dowiedzieć się, że Tom jest dwudziestodwuletnim studentem dziennikarstwa, mieszka w Berlinie i nie ma rodzeństwa. Sam opowiedział Dredziarzowi o swojej pracy, o tym, że zawodowo zajmuje się modelingiem. Tom wcale nie był zdziwiony tym faktem – jego towarzysz miał miłą aparycję, całkowicie nadającą się na okładki kolorowych pism. Alkohol zaczął działać, nadając im policzkom rumieńców, a językom, pozwalając się rozwiązać. Bez skrępowania rozmawiali jak para najlepszych przyjaciół, którzy znają się od zawsze. Wszystko działo się w przeciągu kilku godzin. Na pierwszy rzut oka widać było, że Bill wykazywał spore zainteresowanie nowopoznanym mężczyzną, który przypadł mu do gustu nie tylko z powodu wyglądu, ale i charakteru. Nie był pewien czy Tomowi spodoba się to, o czym właśnie intensywnie myślał. Model potrafił dobrze zabawić się w klubach gejowskich, a przygody na jedną noc nie były mu obce. Kaulitz przysunął się do Toma i chwycił jego szklankę, odkładając ją na stolik. Z powrotem odwrócił się w jego stronę i zaczął składać na jego ciele pocałunki; najpierw delikatnie musnął wargami jego ucho, później zjechał na szyję. Ku jego zdziwieniu, a jednocześnie zadowoleniu, nie spotkał się z odmową czy jakimkolwiek oporem ze strony Dredziarza. Wręcz przeciwnie - ten zachęcał go do dalszych działań, wydając ze swych ust rozkoszne pomruki. Bill, nie przestając całować szyi Toma, swoją dłoń położył na jego kroczu i zaczął stymulować jego męskość przez materiał spodni. Tom spojrzał na Billa wzrokiem pełnym pożądania i poczuł jak jego męskość zaczyna sztywnieć. By nieco ulżyć swojemu znajomemu, Bill rozpiął mu spodnie i zsunął się z kanapy tak, że chwilę później klęczał już między nogami Toma. Tamten bez oporów, pomógł mu zsunąć ze swych bioder bokserki. Widać było, że był tym wszystkim podniecony w takim samym stopniu jak Bill. Model szybko zaczął pieścić ustami jego członek, robił to najlepiej jak potrafił, chciał żeby Tom czerpał z tego dużo przyjemności. Niewątpliwie tak było; jego jęki roznosiły się po całym pomieszczeniu. Tom zsunął się z kanapy i razem z Kaulitzem wylądowali na podłodze. Pospiesznie zdjęli swoje ubrania, odsłaniając wszelkie tajemnice swoich ciał. Ich zapachy perfum mieszały się, ciała ocierały o siebie, a usta łączyły się w pełnym pożądania pocałunku. Bill znalazł się na górze, oparł stopy Toma o swoje barki, patrząc jeszcze w kierunku jego twarzy, a później wszedł w niego bez ostrzeżenia. Mężczyźni uprawiali seks całą noc, za każdym razem zamieniając się miejscami. Zasnęli na podłodze, Dredziarz trzymał swoją głowę na brzuchu Kaulitza. Gdy obudzili się w południe, oślepieni światłem słońca, przedostającym się do salonu przez nie zasłonięte okna, Tom rozejrzał się, nie do końca wiedząc gdzie jest. Kiedy spojrzał na Billa, jego pamięć powoli zaczęła nabierać kolorów. Nie był pijany do tego stopnia, by nie pamiętać co wydarzyło się parę godzin wcześniej. Bill przywitał go delikatnym uśmiechem, a ten odwzajemnił go z nieukrywaną szczerością. Czy żałowali? Sądząc po ich minach - zdecydowanie nie. Jeszcze nie raz umówili się na spotkanie, po którym z trudem łapali w swoje płuca oddech. Czy będą ze sobą? To trudne pytanie; zanim na nie odpowiedzą, muszą lepiej się poznać, tym razem nie od strony fizycznej.
- Już jakiś czas temu. To moja jedyna odskocznia od życia w wielkim mieście. - odpowiedział mu model i ustawił na stole dwie szklanki, do których wlał alkohol. Tom usiadł na jasnej, skórzanej kanapie i uśmiechnął się lekko, zerkając na chłopaka.
- Wiem o czym mówisz. Dobrze czasem mieć jakieś miejsce, do którego w każdej chwili można uciec, odpocząć, zrelaksować się. - mówiąc to, Tom ujął w dłoń szklankę, którą podał mu Bill i podniósł lekko w górę na znak niemego toastu. Obaj napełnili usta sporymi łykami trunku, wypijając w krótkim czasie całą zawartość szklanki. Mijały minuty, gdy popijali już którąś z kolei szklankę Martini i rozmawiali na różne tematy. Konwersacje, które prowadzili, dotyczyły głównie wiadomości, obejmujących ich codzienne zajęcia. Wysoki chłopak zdążył dowiedzieć się, że Tom jest dwudziestodwuletnim studentem dziennikarstwa, mieszka w Berlinie i nie ma rodzeństwa. Sam opowiedział Dredziarzowi o swojej pracy, o tym, że zawodowo zajmuje się modelingiem. Tom wcale nie był zdziwiony tym faktem – jego towarzysz miał miłą aparycję, całkowicie nadającą się na okładki kolorowych pism. Alkohol zaczął działać, nadając im policzkom rumieńców, a językom, pozwalając się rozwiązać. Bez skrępowania rozmawiali jak para najlepszych przyjaciół, którzy znają się od zawsze. Wszystko działo się w przeciągu kilku godzin. Na pierwszy rzut oka widać było, że Bill wykazywał spore zainteresowanie nowopoznanym mężczyzną, który przypadł mu do gustu nie tylko z powodu wyglądu, ale i charakteru. Nie był pewien czy Tomowi spodoba się to, o czym właśnie intensywnie myślał. Model potrafił dobrze zabawić się w klubach gejowskich, a przygody na jedną noc nie były mu obce. Kaulitz przysunął się do Toma i chwycił jego szklankę, odkładając ją na stolik. Z powrotem odwrócił się w jego stronę i zaczął składać na jego ciele pocałunki; najpierw delikatnie musnął wargami jego ucho, później zjechał na szyję. Ku jego zdziwieniu, a jednocześnie zadowoleniu, nie spotkał się z odmową czy jakimkolwiek oporem ze strony Dredziarza. Wręcz przeciwnie - ten zachęcał go do dalszych działań, wydając ze swych ust rozkoszne pomruki. Bill, nie przestając całować szyi Toma, swoją dłoń położył na jego kroczu i zaczął stymulować jego męskość przez materiał spodni. Tom spojrzał na Billa wzrokiem pełnym pożądania i poczuł jak jego męskość zaczyna sztywnieć. By nieco ulżyć swojemu znajomemu, Bill rozpiął mu spodnie i zsunął się z kanapy tak, że chwilę później klęczał już między nogami Toma. Tamten bez oporów, pomógł mu zsunąć ze swych bioder bokserki. Widać było, że był tym wszystkim podniecony w takim samym stopniu jak Bill. Model szybko zaczął pieścić ustami jego członek, robił to najlepiej jak potrafił, chciał żeby Tom czerpał z tego dużo przyjemności. Niewątpliwie tak było; jego jęki roznosiły się po całym pomieszczeniu. Tom zsunął się z kanapy i razem z Kaulitzem wylądowali na podłodze. Pospiesznie zdjęli swoje ubrania, odsłaniając wszelkie tajemnice swoich ciał. Ich zapachy perfum mieszały się, ciała ocierały o siebie, a usta łączyły się w pełnym pożądania pocałunku. Bill znalazł się na górze, oparł stopy Toma o swoje barki, patrząc jeszcze w kierunku jego twarzy, a później wszedł w niego bez ostrzeżenia. Mężczyźni uprawiali seks całą noc, za każdym razem zamieniając się miejscami. Zasnęli na podłodze, Dredziarz trzymał swoją głowę na brzuchu Kaulitza. Gdy obudzili się w południe, oślepieni światłem słońca, przedostającym się do salonu przez nie zasłonięte okna, Tom rozejrzał się, nie do końca wiedząc gdzie jest. Kiedy spojrzał na Billa, jego pamięć powoli zaczęła nabierać kolorów. Nie był pijany do tego stopnia, by nie pamiętać co wydarzyło się parę godzin wcześniej. Bill przywitał go delikatnym uśmiechem, a ten odwzajemnił go z nieukrywaną szczerością. Czy żałowali? Sądząc po ich minach - zdecydowanie nie. Jeszcze nie raz umówili się na spotkanie, po którym z trudem łapali w swoje płuca oddech. Czy będą ze sobą? To trudne pytanie; zanim na nie odpowiedzą, muszą lepiej się poznać, tym razem nie od strony fizycznej.